„Autopodróże.pl wyprawy w przeszłość” należy potraktować z nutą wyobraźni. Wykorzystując prasę XIX i XX wieku oraz inne źródła, staramy się przybliżyć tamte lata poprzez wydarzenia związane z motoryzacją, turystyką, gospodarką. To wyprawy w naszą przeszłość oczami ludzi wtedy żyjących. Nie stronimy także od wydarzeń współczesnych, opisów historycznych powstałych obecnie czy ważnych jubileuszy. Wszystko jednak powinno mieć związek z historią.

Narodziny Fiata 126p – spojrzenie z lat osiemdziesiątych

W rocznicę narodzin Fiata 126p, przypominamy artykuł opublikowany trzy lata temu w „Autopodróże.pl Wyprawy w przeszłość”. Są to fragmenty z książki Krzysztofa Andrzeja Wróblewskiego pod tytułem „Polska na kółkach” wydanej w 1989 r. opisujące tworzenie FSM.

W czerwcu 1973 roku „nieoficjalnie” zjechały w taśmy produkcyjnej Fabryki Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej pierwsze Fiaty 126p (oficjalnie nastąpiło to 22 lipca). Tak rozpoczęła się w Polsce „era malucha”, który zmienił motoryzacyjne oblicze kraju.

O Fiacie 126p napisano tysiące publikacji, wiele biografii, wspomnień i opowieści. Dla zainteresowanych są one dostępne w wydaniach książkowych, w internecie, w prasowych archiwach cyfrowych i wielu innych miejscach. Nie będę więc pisał kolejnej historii malucha. Przeglądając niedawno swoje archiwa, natrafiłem na książkę Andrzeja Krzysztofa Wróblewskiego „Polska na kółkach” wydaną w 1989 r., ale napisaną w 1987 r. Autor wykorzystał w niej swoje materiały zbierane do tygodnika „Polityka”, którego w latach siedemdziesiątych był dziennikarzem. W jednym w rozdziałów znalazłem opisy poświęcone tworzeniu bielskiej FSM. Poniżej kilka wybranych fragmentów (zachowana oryginalna pisownia). Dobór zdjęć jest już przypadkowy, nie chronologiczny i dotyczy dłuższej historii malucha.

⁕⁕⁕⁕⁕⁕⁕

”Szczerze mówiąc, samochodowe obietnice Gierka nie były dla mnie zaskoczeniem. Dziś już nie czuję się związany tajemnicą, którą mi powierzono, zanim jeszcze został on I sekretarzem KC i był sekretarzem wojewódzkim w Katowicach. Jego sekretarz ekonomiczny, późniejszy wicepremier Pyka oraz zaufany redaktor wojewódzkiej gazety, późniejszy prezes Radiokomitetu Szczepański, powiedzieli mi w sekrecie, że na Śląsku przygotowuje się bazę wytwórczą popularnego samochodu pod parawanem jakiś innych działań: powiększa się Wytwórnię Sprzętu Komunikacyjnego w Bielsku-Białej, która produkowała silniki do motopomp strażackich; rozbudowuje się fabrykę lamp i zameczków w Sosnowcu; rezerwuje się i uzbraja teren w Tychach …

Z gospodarską wizytą w FSM…

Żaden z nich nie powiedział wręcz, że te zmiany bazy wytwórczej osiągną stan wyższej gotowości, kiedy dojrzeją zmiany w politycznej nadbudowie, czyli mówiąc po prostu – kiedy Gierek zostanie przywódcą partii. Na taką herezję sobie nie pozwolono. Ale mogłem bez trudu sobie dopowiedzieć, że taki jest sens tych przygotowań, a przecież przeciek do dziennikarza „Polityki” to nie skutek niepohamowanego gadulstwa, ale świadome przygotowanie gruntu pod zmiany na szczycie.

Pierwszy tysiąc opuścił bielską fabrykę jeszcze w 1973 r.

Oczywiście nikt nie mógł dokładnie przewidzieć, kiedy to nastąpi. Ale kiedy wreszcie do niej doszło w grudniu 1970 r., wszystko potoczyło się tak, jak było w przygotowanym scenariuszu. (…) Z tematyki motoryzacyjnej spadła kurtyna. Ożyły też nadzieje naszych rodzimych konstruktorów, którzy pod rozmaitymi pretekstami, korzystając z różnych szyldów, niemal w konspiracji przygotowywali nowe modele. W 1966 oglądałem w FSO, także w głębokiej tajemnicy, przedprototyp samochodu syrena 110. Myślano więc, że może to się stanie prototypem polskiego Volkswagena.

Główna brama wjazdowa do FSM w Bielsku-Białej.

A jednak najważniejszym chyba względem były nie zalety techniczne malucha i nie zgoda Włochów na odbieranie od nas jako zapłaty silników – ale względna łatwość uruchomienia produkcji. Tak przynajmniej powiedział mi człowiek, który był sprężyną całego przedsięwzięcia i dyrektorem zbudowanej przez siebie fabryki, Ryszard Dziopak: – Żadnego innego auta nie mógłbym uruchomić w tak krótkim terminie, a ludziom się spieszy.

Bielsko-Biała – prezentacja Fiata 126 Bis w roku 1987.

Może to nie było tempo oszałamiające jak na warunki zachodnioeuropejskie, ale u nas, przy podziale branżowym, przy hierarchicznym zarządzaniu, przy ciągłych brakach i ociężałości gospodarki centralnie planowanej poszło naprawdę szybko: kontrakt z Włochami podpisano w październiku 1971 r., rok później z zakładu FIAT w Cassino (z którym losy Polaków już się kiedyś przecięły) wyszła pierwsza próbna partia maluchów, a w sierpniu 1973 zmontowano pierwsze maluchy w Bielsku (red. –podaje się także czerwiec jako początek montażu).

Pokaz Fiata z silnikiem z przodu w Warszawie.

Rozmawiałem z Ryszardem Dziopakiem w lutym 1973 roku, kiedy na terenie FSM więcej było budowlanych niż mechaników, ale stał już porządny biurowiec, a przed nim – pamiętam doskonale ten szczegół – warczała elektryczna wycieraczka. Zamiast szurać nogami, wystarczyło stać, a ona sama zbierała z butów kurz i błoto. Dziopak powiedział, że chce wprowadzić nowoczesność nawet w nieważnych sprawach, żeby ludzie w tej fabryce czuli, że tu jest inaczej. Ważniejsze było, co powiedział poza tym: – Redaktorze, jestem w tragicznej sytuacji. Mam wszystko, czego potrzebuję. Pieniądze mam, materiały mam, maszyny mam, nawet ludzi. Nie mogę na nic zwalić winy. Muszę zrobić tę fabrykę i te samochody. Korzystamy ze specjalnych praw. Mamy priorytet we wszystkim. Bank nas nie kontroluje. Naprawdę, to okropne.

Smutne zdjęcie z FSM z  1989 r. – nie dostarczono na czas kół.

Była to nasza pierwsza i przedostatnia rozmowa. Do ostatniej doszło jesienią 1986 r. Dziopak miał za sobą zdjęcie z dyrektorskiej funkcji, odebranie mandatu poselskiego, zawieszenie w prawach członka partii, wielomiesięczne dochodzenia prokuratorskie – i wreszcie oczyszczenie ze wszystkich zarzutów, ale co się stało, to się odstać nie mogło.

– Działałem tak, jak się teraz zachęca dyrektorów, żeby działali. Wyprzedziłem model przedsiębiorczości, który dziś stawia się za wzór. Tak, wiele spraw załatwiałem wprost z Gierkiem. Gierek mi ufał i tego zaufania nie zawiodłem. Zbudowałem fabrykę, spłaciłem kredyt, dałem krajowi popularny samochód.

Tor Kielce w 1990 r.

Dziopak opowiada mi z żalem, że wtedy, w 1980 roku, zabrakło mu kilku miesięcy, żeby uruchomić produkcję nowej odmiany fiata, pandę. Byłaby to, jego zdaniem, rozsądniejsza droga w przód niż restyling fiata 126. Nie czuję się na siłach rozsądzać tego sporu, tym bardziej że nie mogłem zasięgnąć opinii następcy Ryszarda Dziopaka na dyrektorskim fotelu.”

Kadr z filmu promocyjnego Fiata 126 el nakręconego latem 1994 r. Został on nagrodzony na festiwalu filmów reklamowych AutoVision we Frankfurcie.   

⁕⁕⁕⁕⁕⁕⁕

Ja także nie podejmuję się tego tematu, bo nie taka jest rola w cytowaniu fragmentu książki red. Wróblewskiego. Ta opowieść dziennikarza, jeśli nawet po latach, powstała w czasach, kiedy jeszcze nie można było przewidzieć zmian po czerwcu 1989 r. i wydarzeń politycznych oraz gospodarczych.  A znając losy red. Wróblewskiego, traktuję to jako autentyczny przekaz z czasów narodzin malucha. Były sukcesy i dramaty.

Dwa światy – produkcja malucha i montaż Fiata Sieny.

Z całą pewnością dyrektor Dziopak odegrał niebagatelną rolę w uruchomieniu produkcji Fiata 126p. Na zakończenie przytoczę jeszcze jeden cytat z książki, kiedy to autor wybiera się na odwiedziny do dyrektora w 1986 r.

⁕⁕⁕⁕⁕⁕⁕

 (…) Kiedy w śródmieściu Bielska wsiadłem do taksówki i spytałem czy wie, jak mnie zawieść do Dziopaka, odpowiedział: – Oczywiście, każdy taksówkarz wie. To był dyrektor! Potrafił pracownika obsobaczyć, ale potrafił  i załatwić. To on spłacił kredyt, nikt inny.

Po latach zapomnienia, Fiat 126 wrócił na salony i do łask kierowców. Stał się autem kolekcjonerskim.

  • Opr. Jerzy Kozierkiewicz
  • Zdjęcia: FCA, J. Kaźmierczak, CAF, własne.

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *