W latach trzydziestych było to bardziej istotne niż obecnie. I temu poświęcony jest artykuł w ”Tygodniku Ilustrowanym” z 1930 r. W jednym jednak chyba autor był zbyt optymistyczny, pisząc że samochód „spowszechniał” i „staniał”.
MODA AUTOMOBILOWA
W czasach, kiedy auto było przedziwną nowością, zagranicznym luksusem i potrosze czarodziejskim, trudnym do pojęcia dziwolągiem – ubranie do auta było również czemś trudnem, szczegółowo obmyślanem, sprawianem ze szczególną troskliwością i niemal namaszczeniem.
Mówiło się: – Suknia do samochodu! – Płaszcz do samochodu! – Kapelusz… tylko do samochodu, i to do własnego.
I co najzabawniejsze, że te toalety „do samochodu” to były właśnie najstrojniejsze, najpretensjonalniejsze, najbardziej wyriuszowane i koronkowe, a kapelusze największe i najbardziej pierzaste. Bo wtedy własny samochód był niejako symbolem zupełnie wyjątkowej zamożności i zbytkownie wystawnego życia. Więc i toaleta do samochodu musiała być taka, że… no, no!…
Chyba że chodziło o dalszą wycieczkę samochodem. O, wtedy to nigdy nie można się było dostatecznie opancerzyć przed domniemanemi niebezpieczeństwami, wiatrem i aż nazbyt niestety realnym kurzem.
Podpis oryginalny: Zwyczajny strój spacerowy całkowicie odpowiada warunkom wycieczki samochodowej. Fot. Wid World
Zmieniły się czasy. Samochód spowszedniał, staniał, przystosował się do życia, stał się jednym z jego niezbędnych niemal składników. Obniżyły się karoserje i… wymagania. Dziś nikt już nie mówi „płaszcz do samochodu”, bo samochodem jeździ się tak samo jak dorożką, własnym – jak wynajętym.
Jadąc na wycieczkę, na zwykłą suknię spacerową z tweed’u, narzuca się trenchcoat w dni słoneczne, palto skórzane w chłód i wilgoć. Jeżeli jest znaczny kurz i wiatr, wkłada się na głowę hełm samochodowy, płócienny lub skórzany. A jadąc niedaleko zwykły beret basque, wsadzony od niechcenia na krótko ostrzyżoną główkę, beret, który można bezceremonjalnie wsadzić do jednej z licznych kieszeni sportowego palta.
W niewielkiej walizeczce, umocowanej na stopniu, lub w tyle karoserji, musi się zmieścić wszystko co pani jest potrzebne na kilkudniowy pobyt u przyjaciół na wsi, lub w modnem uzdrowisku. Pyjama, dwa jedwabne combinaisons, sukienka dzienna i wieczorowa (trzeba być zawsze pod bronią), płaszczyk i kapelusz, dające się zastosować na wieczór i południe, no i ze dwie pary pantofelków, nie licząc rannych, czasem jeszcze kostjum kąpielowy.
Wszystko to zabiera niewiele miejsca, wszystko to jest takie lekkie i cieniutkie. Zwłaszcza jeżeli jest ułożone racjonalną metodą. A zresztą musi się zmieścić. Czasy wielkich kufrów i ciężkich bagaży minęły niepowrotnie. Cała radość improwizowanej wycieczki musiałaby zginąć, gdyby ją poprzedzało mozolne i długie pakowanie.
Automobil to szybkość. Trzeba umieć decydować się natychmiast, zbierać momentalnie i być gotową błyskawicznie. I to wtedy, jeżeli się jest tylko towarzyszką sportsmena, jeżeli się jeździ z szoferem, lub prowadzi wóz tylko od czasu do czasu, spacerowo, po amatorsku.
Bo jeżeli się jest automobilistką serjo, jeżeli się staje do raidów, to potrzebny jest ekwipunek nielada. W obecnych czasach raid pań to nie żarty. Trzeba samej włazić pod samochód, nie bacząc na błoto, a taki bezlitosny i z gruntu nie rycerski komisarz tylko przygląda się ironicznie utytłanej w smarach niewieście i jeszcze sypie punkty karne.
To też należy być zgóry przygotowaną na wszystko najgorsze i ubrać się odpowiednio, najlepiej w kombinezon, zwykły szoferski kombinezon. Zrobiono w tym kierunku pewne udoskonalenia. Są już kombinezony deux pieces, składające się ze spodenków i bluzy, wszędzie zapinane na éclair. Więc z przodu zaciągnięty éclair zapina bluzę pod samą szyję, tworząc wysoki kołnierz. Rozpięty do połowy daje kołnierz wykładany, jak przy męskiej sportowej koszuli. Rękawy, zapinane na éclair, dają się w razie potrzeby odwijać za łokcie, kieszonki na bluzie i spodniach są również zaciągane, co gwarantuje, że żaden z potrzebnych drobiazgów nie może stamtąd wypaść, choćby auto najmocniej rzucało na srogich wybojach polskich dróg. Niezmiernie praktyczne, stalowe linijki błyskawicznych zameczków tworzą ogromnie modernistyczny w surowej prostocie motyw ornamentacyjny. Stanowią one dopuszczalne przybranie sportowych kombinezonów, które muszą być proste i wykonane z brezentu. Niektóre domy sportowej elegancyi lansują kombinezony zamszowe, ale są one wyłącznie reprezentacyjne. Łatwo sobie wyobrazić, jakby wyglądał zamsz raz tylko zanurzony w brudnej, przerobionej wielokilometrową jazdą, oliwie.
Wszystkie sporty, z chwilą, gdy przestają być towarzyską zabawą, a stają się rzetelnym wysiłkiem fizycznym i psychicznym w pragnieniu zwycięstwa – odrzuciły suknię, krępującą ruchy i zmuszającą do nieustannego myślenia o niej (czy się aby nie zadarła, lub nie odrzuciła?) i przyjęły strój męski. Przyjęto go zresztą nie bez ograniczeń, tylko wtedy, kiedy staje się nieunikniony ze względu na wygodę, a nawet bezpieczeństwo.
Automobilklub paryski usunął z grona swych członków znakomitą automobilistkę, panią Violet Morris, za to jedynie, że we wszystkich okolicznościach życiowych ubiera się po męsku. W procesie Joanny d’Arc, jednym z kardynalnych punktów oskarżenia było to, że bohaterka szła w bój ubrana w zbroję męską. Joanna spłonęła na stosie – panią Morris wydalono tylko z klubu. Jest to, bądź co bądź, pewien postęp. Weil
(Zachowana oryginalna pisownie i interpunkcja)
Ilustracje (wybór redakcji): z „Tygodnika Ilustrowanego” oraz miesięcznika „Auto”.