Pierwszy raz zobaczyłam go chyba w 2010 roku, drugi w tym – 2017 r. Na szczęście jeszcze stoi, bo takie obiekty niespodziewanie potrafią nagle spłonąć. A jest absolutnym unikatem. Podobno w Europie są tylko dwa pałace mające zewnętrzne ściany pokryte korą z dębów korkowych. Smutne jest natomiast to, że nie widać aby ktoś zajął się jego konserwacją.
Gdzie jest ten drugi, nie udało nam się ustalić. Polski pałacyk znajduje się na terenie Parku Krajobrazowego Dolina Baryczy w osadzie Moja Wola, oddalonej o 3 kilometry od gminnej wsi Sośnie (województwo wielkopolskie, powiat ostrowski).
„Taka jest moja wola” – zdecydował brunszwicko-oleśnicki książę Wilhelm, właściciel tych ziem w połowie XIX wieku, wybierając miejsce na postawienie leśnej rezydencji. Księciu na pewno nie brakowało fantazji (a i pieniędzy), gdy ze swoim architektem, polskim inżynierem Karłowskim ustalał, że myśliwski pałacyk utrzymany w stylu szwajcarskim ma mieć elewację z korkowego dębu, sprowadzonego aż z Portugalii. Pokrycie nim ścian było na pewno dużym przedsięwzięciem budowlanym i organizacyjnym.
Na fantazji nie zbywało też kolejnemu właścicielowi pałacyku, baronowi Danielowi von Diergardt, który wraz z żoną Agnes około roku 1885 odkupił pałac, a potem rozbudował go o kolejne człony również pokryte korą (tym razem z rodzimych dębów) oraz na biało otynkowaną wieżę z tarasem widokowym. Baron był zapalonym myśliwym, ściany pałacowych wnętrz pokrywały liczne trofea – oprawione głowy zwierząt, wypchane ptaki. Zmarł w 1911 roku podczas wyprawy do Egiptu (pochowany jest w kościele w Mojej Woli). Agnes von Diergardt zarządzała pałacem do 1945 roku, zmarła wkrótce po ucieczce przed Armią Czerwoną.
W opuszczonym pałacyku najpierw umieszczono jeńców wojennych, potem robotników leśnych. W latach pięćdziesiątych rozpoczęło tu
działalność Technikum Leśne im. Bolesława Bieruta – pierwsza w historii leśnictwa szkoła dla dziewcząt. Gdy w czerwcu 1975 roku zakończyło swą działalność, w pałacu zorganizowano ośrodek szkoleniowy, a potem hotel dla robotników leśnych. W 1992 roku pałac zamknięto i przekazano gminie. Teraz ma prywatnego właściciela, którego chyba nie obchodzi los cennego zabytku.
Z daleka wygląda on całkiem nieźle. Bryła pałacyku zbudowanego na kamiennej podmurówce jest nienaruszona, ale gdy podejdzie się bliżej, widać jak ze ścian odpada cenna korkowa elewacja. Przez pozabijane deskami, częściowo pozbawione szyb okna można obejrzeć zdewastowane wnętrza, pozbawione wyposażenia. Zniknęły kute świeczniki, skruszały malowidła sufitowe i ścienne, poodrywano nawet płytki na podłogach.
Jedyną ochroną przed intruzami są mieszczone na ścianach pałacyku żółte tabliczki zakazujące wstępu. My je uszanowaliśmy, ale tak naprawdę, wystarczy szarpnąć drzwi lub wejść z tarasu przez wybite okno, by dostać się do budynku. A zaprószenie w nim ognia sprawi, że drewniana konstrukcja i korkowa elewacja spali się momentalnie.
Nie rozumiem, dlaczego dopuszczono do dewastacji zabytku. Wciąż można go jeszcze uratować, a wówczas będzie stanowił atrakcję na skalę europejską. Przecież to jeden z dwóch pałaców „z korka”.
- Tekst: Anna Borsukiewicz
- Zdjęcia: Jerzy Kozierkiewicz
Moja Wola – osada w województwie wielkopolskim, powiat ostrowski, gmina Sośnie.