Jak wyobrażano sobie samochód przyszłości w 1937 r? Swoje wizje prezentują związani z branżą motoryzacyjną przedstawiciele francuskich firm w artykule przedrukowanym przez łódzki miesięcznik „Technika Rzemiosło Wynalazki.
Współpracownik jednego z pism paryskich przeprowadził ciekawą ankietę z wybitnymi fachowcami samochodowymi na temat: „Jaki będzie samochód w roku 2000”.
– Za sześćdziesiąt trzy lata! Wszak to przepaść nie do zgruntowania, mówi współwłaściciel f-my Rosengast, p. Lucien Rosengäst. Dziesięć lat w dzisiejszych czasach stanowi już tyle, ile dawniej stulecie…
Pomyśl pan, czego przed 63 laty nie znano… Ale spróbujmy przewidzieć etapy, jakie przejdzie samochód. Przede wszystkim nie sądzę, że aerodynamika rozwinie się coraz bardziej, bo jeżeli mają być używane szosy i jeżeli się zważy, że siła aerodynamiczna odgrywa rolę naprawdę dopiero od 100 klm. na godzinę, nie ulega wątpliwości, że trudno na normalnych drogach osiągnąć szybkość, dla której aerodynamizm jest pewną korzyścią. Zresztą nie rozszerza się dość szybko szos, aby można powiedzieć, że podążają za postępem samochodu.
O ile chodzi o materiał palny, który będzie zastosowany, sądzę, że w bardzo krótkim czasie, porzuci się benzynę na rzecz drzewa i że pojazdy z gazo-generatorami zastąpią dzisiejsze. Za dwadzieścia lat będziemy chwytali ładunki elektryczne przez fale…, a w roku 2000… widzę zniknięcie samochodu…, a przynajmniej użyteczność samochodu, tak jak ją dzisiaj pojmujemy będzie niezmiernie mniejsza od chwili, kiedy helikopter będzie udoskonalony. W rezultacie chętnie widziałbym coś w rodzaju awionetki – samochodu z kołami do wciągania i z pływakami, jak to mają dzisiaj niektóre samoloty – amfibie, zdolne do ewolucyj na ziemi, w powietrzu i na wodzie.
Dyrektor f-my Peugeot de Lavalett – zapytany, stwierdza, ze samochody będą w roku 2000 jeszcze istniały i samolot nie wyruguje wszystkiego, chyba że do tego czasu nie znajdzie się środka do usunięcia trudności, które dla lotnictwa przedstawiają brak widzialności i gęsta mgła.
Jako ważną samochody przewiduję w roku 2000 o pneumatykach niezniszczalnych na drogach niezniszczalnych, zaopatrujące się w materiały pędne (w ryczałtowym abonamencie) na stacjach obsługi automatycznej, znajdujących się w pewnych odstępach przy drogach, na wzór zaopatrzenia w paliwo i wodę pociągów ekspresowych podczas biegu.
Czy ten materiał będzie w formie stałej (pastylka) czy płynnej (naczynie do napełniania), czy tez gazem (butelka do wymiany)? Trudno odpowiedzieć. Skłaniam się do ostatniego rozwiązania z powodu wielkiej ilości produktów pobocznych, które wielkie fabryki chemiczne puszczą w powietrze, podczas gdy to są materiały, nadające się do dalszego użycia.
Od 1895 r. inżynierowie zatrzymali się z powodu czystości i łatwości manipulacji na używaniu benzyny. My wszyscy jednak, w technice samochodowej, czekamy na wyniki wielkiego odkrycia, które dostarczyłoby nam w puszcze lub tubie nowego materiału palnego, co doprowadziłoby do „przewrotu” w obecnym „standardzie” samochodów.
Ponieważ drogi będą niezniszczalne, znajda może zastosowanie hamulce, pozostające w bezpośrednim kontakcie z ziemią.
Zmiana szybkości i przekładni będzie zależna od materiału pędnego; trzebaby produktu tak elastycznego jak para, co pozwoliłoby powrócić do rozwiązań drogą motoru parowego. Wielka siła pary, wprawia pojazd z ruch, jej giętkość, wyeliminowałaby w prosty sposób konieczność zmiany przekładni i szybkości.
- Lavalette, który nie zaniedbuje żadnego szczegółu, nawet w uprzedzeniu wypadku, twierdzi że z jego punktu widzenia nie będzie więcej, z wyjątkiem zegara, żadnego aparatu na tablicy przed kierownicą. Nawet nie będzie szybkościomierza…, bo pod tym względem ludzkość będzie wymagalną. Zresztą technik ten zapewnia, że jednolicie obowiązująca szybkość na drogach będzie ustalona dla wszystkich samochodów na 120 klm…, co oczywiście, definitywnie uregulowałoby zagadnienie przykrego wymijania.
Dyrektor Robert Benoist f-my Bugatti mówi, – nie wierzę w wielkie zmiany. Samochód powinien zostać dostosowany do potrzeb i środków ludzi. Powinien pozostać normalny. Można przecież już stwierdzić, że formy opływowe nieco znikają. Dojdziemy do aerodynamizmu, więcej klasycznego. W roku 2000, tak sądzę, ludzie nie będą się więcej posługiwać benzyną, co mówiąc nawiasem, pozwoli im uniezależnić się od Stanów Zjednoczonych, o ile chodzi o nasz przemysł. Nie sądzę również, że będą posługiwali się elektrycznością. Byłbym raczej skłonny do przypuszczenia, że będą używali „pastylki”, jako stałej formy benzyny syntetycznej.
W każdym razie byłoby błedem, moim zdaniem, wierzyć, że w roku 2000 człowiek, którego konstrukcja fizyczna będzie taką, jak moja i pańska, będzie mógł jeździć z szybkością 300 klm. na godzinę po szosach… Mechanika postępuje naprzód, ale istoty które się nią posługują, pozostają mniej więcej te same…
Jest bardzo prawdopodobne, oświadczył współwłaściciel f-my Breguet, Louis Breguet, że pewnego dnia samochodom wyrosną skrzydła. Możliwości lotnictwa są tego rodzaju, ze wcześniej, czy później, narzuci się ono ostatecznie z punktu widzenia ekonomicznego. W każdym razie nie ulega wątpliwości, że jakiekolwiek ulepszenie dróg nastąpi; najlepszą zawsze będzie droga powietrzna. Nie chcę przez to powiedzieć, że w roku 2000 samochód przestanie istnieć.
Z pewnego punktu widzenia samochód będzie tak nieodzownym jak dzisiaj. Będą jednak dwa rodzaje samochodów; mały samochód niewiele różniący się od dzisiejszego, dla jazdy w miastach i na małe odległości, oraz automobil-amfibia, do urzeczywistnienia którego dojdzie się, skoro tylko problem z helikopterem będzie rozwiązany w sposób zupełnie zadowalający.
Sądzę rzeczywiście, że helikopter powołany jest do zwycięskiego współzawodnictwa z aeroplanem i matematycznie dowiedziono, ze nawet przy wielkiej szybkości, wydajność jego jest skuteczniejsza, niż aeroplanu. Można więc bardzo dobrze wyobrazić sobie samochód nadzwyczajnie udoskonalony, zaopatrzony w specjalnie lekkie motory o sile 300–350 HP, a który będzie dzięki swym zwijającym skrzydłom, mógł się utrzymać w powietrzu z szybkością, wahającą się od 380–400 klm. na godzinę.
Ten samochód, który zwijałby swoje skrzydła, jak ptak, mógłby krążyć po ziemi, jak zwyczajny automobil naszych czasów. W ten sposób po szosie wyjeżdżałby z ciasnych skupień, a przybywszy na wolny plac, położony kilka kilometrów od miasta, wzniósłby się do lotu.
Dyrektor f-my Somca, Tenestre:
– Sądzę, że samochody staną się coraz niższe i dzięki stopniowemu rozszerzaniu dróg, będą mogły osiągnąć większą prędkość. Według mojej myśli, będą funkcjonowały za pośrednictwem t. zw. fal Hertza, nadających się do chwytania elektryczności. I pewnego dnia dojdzie się do tego, ze będzie można dostarczyć klientom „samochodów latających”, które będą równocześnie funkcjonowały jako helikopter i dzisiejszy samochód.
Prezes Automobil Klubu Francji de Rohan, zapytany jak wyobraża sobie samochód w 2000 roku – powiedział: – Nie chciałbym bawić się w proroka, bo można się łatwo pomylić, a ponadto narazić na ironię. Ale sadzę, że wnuki moich wnuków będą oczywiście miały samochody o wiele szybsze od naszych, ponieważ technika motoru i organów bezpieczeństwa, zawieszenia i kierowania, zrobi znaczne postępy, a także, ponieważ drogi będą dostosowane do lepszego ruchu.
Wozy te będą jednak mniej ciężkie, ponieważ znajdą się metale odporniejsze lżejsze. Kształt opływowy będzie bezwzględną regułą i wtedy żadna część samochodu nie ucierpi wskutek wstrząsów. Kwestia oślepiania przez reflektory będzie rozwiązana, ponieważ uda się uchwycić elektryczność atmosferyczną dla zupełnego i stałego oświetlenia ziemi.
Wreszcie pojazdy nie będą się więcej poruszały za pomocą benzyny, ale przez elektryczność, której źródło będzie to samo jak oświetlenia.
⁕⁕⁕
– Czytając tę ankietę, będzie można stwierdzić, że opinie co do wozu roku 2000, są dość różne. Oczywiście, w tym czasie może nastąpić wiele zmian. Ale można wierzyć, że wozy przyszłości będą korzystały z linii opływowych, zbadanych naukowo, podczas gdy obecnie linie opływowe sa prawie zawsze fantastyczne… Najlepszy rozdział ciężaru, obniżenie środka ciążenia, będzie można osiągnąć tylko, jeżeli wszystkie kola będą miały napęd, albo także przez system napdu przez reakcję.
W każdym razie, ponieważ zostało dowiedzionym – przynajmniej do samochodów – że przy szybkości ponad 700 klm. na godzinę siła pociągowa przez reakcję (zapłon) miała wyższą wydajność niż obecna, jest prawdopodobnym, że przez napęd na cztery koła zapoczątkowany będzie nowy okres w automobiliźmie.
Wozy w ten sposób wykonane, będą mogły poruszać się z szybkością, która nie da się jeszcze określić, ponieważ zależne są od stanu dróg i od kształtów, które technicy motorów i szos chcieli nadać drogom w porozumieniu a technikami samochodowymi. Ale nie ma powodu, dla któregoby na drodze bez skrzyżowań, nie poruszano się z szybkością 300-400 klm. na godzinę.
Pierre Daninos
(Zachowana oryginalna pisownie i interpunkcja)
Ilustracje (wybór redakcji): rysunki z prasy międzywojennej.