„Autopodróże.pl wyprawy w przeszłość” należy potraktować z nutą wyobraźni. Wykorzystując prasę XIX i XX wieku oraz inne źródła, staramy się przybliżyć tamte lata poprzez wydarzenia związane z motoryzacją, turystyką, gospodarką. To wyprawy w naszą przeszłość oczami ludzi wtedy żyjących. Nie stronimy także od wydarzeń współczesnych, opisów historycznych powstałych obecnie czy ważnych jubileuszy. Wszystko jednak powinno mieć związek z historią.

Jedzie, jedzie straż ogniowa, trąbka gra…

Słowa tego starego przeboju zespołu „No To Co” brzmiały mi w uszach przez cały czas zwiedzania Wielkopolskiego Muzeum Pożarnictwa w Rakoniewicach. Bo jak w tej piosence, można tu zobaczyć i strażackie trąbki, i złote hełmy, co „na ich głowach lśnią”, i sikawki…, a także wiele innych przyrządów, których przeznaczenie trudno było mi odgadnąć. Na przykład drewnianych, okrągłych urządzeń, wyglądających jak olbrzymie wałki do ciasta.

Sikawki z drewna, hełmy ze skóry

– To są szpryce – wyjaśnił przewodnik. – Takie pierwsze gaśnice, podobne w konstrukcji do strzykawki. Naciągało się do niej wodę i potem jej strumień kierowało na płomienie. W ten sposób można było gasić ogień w trudno dostępnych miejscach, tam gdzie nie dało się chlusnąć wodą z wiadra. W XVI wieku każdy z poznańskich właścicieli domu musiał mieć takie dwie podręczne sikawki, a zamożniejsi nawet cztery, zaś każdy cech rzemieślniczy od sześciu do dziesięciu. W warszawskim Zamku Królewskim w 1779 roku było „na stanie” sześć sikawek mosiężnych i trzy drewniane.

Kolejne zaskoczenie to hełmy strażackie. Te najstarsze, z czasów przed I wojną światową, wcale nie lśniły. Nie były też złociste, ani nawet metalowe. Wykonywano je z grubej, brązowej skóry. Dopiero potem zastąpiono je mosiężnymi, które jak w piosence lśniły na głowach dzielnych strażaków.

W dawnym zborze

Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa w Rakoniewicach jest jedną z najstarszych tego typu placówek w Polsce. Powstało w 1974 roku dzięki staraniom władz miasta, działaczy PTTK oraz Ochotniczej i Zawodowej Straży Pożarnej. Od 1995 roku stanowi Oddział Zamiejscowy Centralnego Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach. Mieści się przy ul. Kościelnej 1, tuż przy rynku. Dlaczego Kościelnej? Muzeum zajmuje bowiem dawny zbór ewangelicki. Piękny budynek o szachulcowej konstrukcji (tzw. mur pruski), z wciąż działającym zegarem na wieży, należy do najstarszych w mieście, powstał w1763 roku. Po wojnie kościół był nieczynny. Ogołocony z wyposażenia służył za magazyn i umieszczenie w nim muzeum uratowało zabytek.

– Wszystkie eksponaty to dary – opowiada przewodnik. – Głównie z wielkopolskich jednostek straży pożarnej, a także od wielu prywatnych osób. Przekazywali tu swoje pamiątki strażacy lub ich rodziny, często po śmierci krewnych. Jako pierwsze do muzeum trafiły dwie sikawki konne, w tym najstarsza, z 1786 roku i skórzany hełm. Teraz jest tu około czterech tysięcy eksponatów. Znajduję się nie tylko na parterze i emporach (balkonowych galeriach) kościoła. Zajęły też dwa pawilony wystawowe, a potem również sąsiedni budynek dawnej szkoły podstawowej.

Najstarsze ze zbiorów umieszczono w kościele. Tu można obejrzeć większość z 24 sikawek konnych. Aby obsłużyć tę najstarszą, czerwoną, firmy Schmidt-Zimerman, potrzeba było aż ośmiu strażaków, którzy po dwóch stronach naciskali ramiona pompy. Sikawka jest darem Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Lesznie. Podobne w konstrukcji, niewiele młodsze sikawki, wyprodukowane w 1897 roku przez poznański zakład Hipolita Cegielskiego ofiarowały muzeum OSP Piotrowo i OSP Wyrzeka.

W rakoniewickim muzeum nikt nie broni podchodzenia do eksponatów (tylko te najcenniejsze są w gablotach), fotografowania ich, a nawet dotykania. Oglądamy więc z bliska kolejne sikawki i dawne motopompy – najstarsze z lat trzydziestych ubiegłego wieku, a potem po schodkach wchodzimy na dwa piętra empor. Umieszczono tu m.in. kolekcję mundurów strażackich z różnych państw oraz wystawę dawnego sprzętu: m.in. pasy skórzane i parciane, toporki i topory zwane „saganami”, aparaty do oddychania w dymie (najstarszy z XVIII wieku, pochodzący z wytwórni C.B König) i butle tlenowe. Dla dzieci największą atrakcją są tu miniaturowe modele sikawek i samochodów strażackich – dzieło Michała Królikowskiego, byłego pracownika Komendy Rejonowej PSP w Nowym Tomyślu i rakoniewickiego muzeum.

Dwie hale sąsiadujące z budynkiem kościoła pozwalają się przenieść w bliższe nam czasy, gdy konne pojazdy zastąpiły samochody strażackie. Najstarsze z nich, pieczołowicie odrestaurowane, to Chevrolety z 1927 i 1929 roku. Są też polskie Stary 20 i 25 oraz pożarowy Polonez truck, a także wozy zagraniczne. Niektóre, jak  angielska autodrabina Betford z 1954 roku, niemieckie Magirus (1960 r.) czy Unimag (1974 r.) jeszcze niedawno budziły podziw, gdy pędziły do pożaru. Podobnie jak strażacka amfibia prezentowana na muzealnym dziedzińcu.

Ekspozycję kończy „sala ześlizgu” czyli rura – po niej zjeżdżają podczas alarmu strażacy, by jak najszybciej dostać się do swych pojazdów.

Sztandary i… sala przyrodnicza

Ostatnia część ekspozycji znajduje się w budynku dawnej szkoły. To tu umieszczono część kolekcji mundurów i hełmów oraz najcenniejsze sztandary, zwykle z wizerunkiem świętego Floriana, patrona strażaków. Na chyba najstarszym sztandarze, z 1907 roku, należącym niegdyś do OSP Zbąszyń, wyhaftowane są drabina, hełm i dwie pochodnie oraz motto: „Nie dla rozkoszy, lecz do pomocy”. Na innych można przeczytać: „Bogu na chwałę, bliźniemu na ratunek”, lub „Św. Florianie Patronie Strażaków ratuj w potrzebie”.

W sali medalierskiej zgromadzono kolekcję medali i odznaczeń strażackich oraz numizmaty. W filatelistycznej – znaczki i karty pocztowe o tematyce pożarniczej (ze zbiorów nadbrygadiera Ryszarda Kamińskiego) oraz kolekcję filumenistyczną, czyli etykietki z pudełek zapałek, oczywiście też związane z ogniem. Najoryginalniejsza jest jednak Pracownia Przyrodnicza im. Albina Łąckiego, ornitologa i miłośnika przyrody, gdzie zgromadzono spreparowane przez niego ptaki i zwierzęta, książki na ten temat, trofea myśliwskie i obrazy. Jak widać, strażacy, gdy nie gaszą pożarów, mają różne zainteresowania i pasje.

Tekst i zdjęcia: Jerzy Kozierkiewicz

Rakoniewice – miasto w województwie wielkopolskim, powiecie grodziski, siedziba gminy miejsko-wiejskiej.

GPS – N: 52°08’19”;  E: 16°16’24”

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *