„Autopodróże.pl wyprawy w przeszłość” należy potraktować z nutą wyobraźni. Wykorzystując prasę XIX i XX wieku oraz inne źródła, staramy się przybliżyć tamte lata poprzez wydarzenia związane z motoryzacją, turystyką, gospodarką. To wyprawy w naszą przeszłość oczami ludzi wtedy żyjących. Nie stronimy także od wydarzeń współczesnych, opisów historycznych powstałych obecnie czy ważnych jubileuszy. Wszystko jednak powinno mieć związek z historią.

Wszystkiego można dotknąć

Prawdę mówiąc, wcale nie zamierzaliśmy tam wchodzić. Wielki, bezstylowy budynek kryty papą w żaden sposób nie kojarzył nam się z oglądanymi dotychczas krzyżackimi warowniami, a gruzowisko za bramą też nie wyglądało interesująco. Gdyby nie mżawka oraz chłód na dworze, pewnie nie dalibyśmy się zaprosić pani Lilianie do zwiedzania zamku w Morągu. I byśmy nie wiedzieli, co straciliśmy. Tak oryginalnego muzeum nikt z nas jeszcze nie widział.

– To nie jest muzeum, tylko nasz dom – prawie na wstępie podkreśliła pani Liliana, przedstawiająca się nam jako gospodyni zamku, a jak się później dowiedzieliśmy, nazywana też jego „kasztelanką”. I rzeczywiście – nie ma tu biletów wstępu (za zwiedzanie wrzuca się pieniądze do skarbonki), wszędzie można zajrzeć, nikt nie zabrania dotykać ani wziąć w rękę zgromadzonych tu eksponatów, a nawet przysiąść lub położyć się na łożu. Wnętrza wypełnione są najróżniejszymi meblami i przedmiotami z różnych epok. Choć nie pochodzą z zamku, umiejętnie wyeksponowane, tworzą oryginalną całość.

Warownia, szkoła, sąd, kino…

Zamkowy dziedziniec, jak już wspomniałam, nie robi wielkiego wrażenia, choć po informacji pani Liliany, że mury są z autentycznych gotyckich cegieł, oglądamy je z większym niż wcześniej zainteresowaniem. Są pozostałością dawnej warowni. Zanim je odkryto, z tego terenu wywieziono tysiące metrów sześciennych ziemi, gruzu i śmieci. Dopiero pod nimi archeolodzy dokopali się do kamienno-ceglanych fundamentów obronnego założenia sięgającego czasów krzyżackich – piwnic, dwóch wież, fosy i murów. Zabezpieczono je i częściowo nadbudowano, by dawały pojęcie o wielkości zamczyska, które było siedzibą wójtów zakonnych, a potem siedzibą komturii. W Morągu mieszkał i zmarł w 1470 roku wielki mistrz zakonu krzyżackiego Heinrich Reuss von Plauen.

Potem, po sekularyzacji państwa krzyżackiego, starostą zamku został Piotr zu Dohna, członek jednego z najważniejszych arystokratycznych rodów niemieckich. Dohnowie mieli na Pomorzu ogromne włości, a zamek w Morągu nie należał chyba do ich ulubionych. W drugiej połowie XVI wieku wybudowali w mieście pałac, do którego się przenieśli, a opuszczony zamek zaczął popadać w ruinę. Zawaliła się jego wieża obronna, część zabudowań rozebrano. Z dawnej XIII-wiecznej warowni pozostały jedynie zabudowania północno-zachodniego skrzydła zamkowego. W czasach pruskich i niemieckich, a także po wojnie, gdy Morąg znalazł się w granicach Polski, budynki pełniły różne funkcje. Była tam m.in. kaplica protestancka, szkoła, sąd, więzienie, archiwum, a potem, jeszcze w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, kino z dyskoteką.

Zamek sprzedam…

Mniej więcej przed dziesięcioma laty w krajowej prasie pojawiło się ogłoszenie: „Zamek krzyżacki na Mazurach sprzedam…”. Nie wiem, co zobaczył w tym bezstylowym gmaszysku jego przyszły właściciel, ale musiał mieć dużą wyobraźnię i niemałe środki finansowe, by decydować się na taką inwestycję. Już oczyszczenie i odgruzowanie dziedzińca, a potem przeprowadzenie na nim wykopalisk wymagało ogromnych nakładów.

Zamek jednak „odwdzięczył” się za troskę i zaczął odkrywać swoje tajemnice. Nie tylko na dziedzińcu. W 2002 roku dokonano kolejnego odkrycia. Po zdjęciu sufitów w salach służących niegdyś sądowi, ukazały się belkowane, sosnowe stropy, a na nich renesansowe polichromie.

– To była prawdziwa sensacja. Nikt nie miał pojęcia o ich istnieniu – mówi pani Liliana. – Zachowały się w bardzo dobrym stanie. Przeważają na nich kunsztowne motywy roślinne, ale wśród nich można dostrzec również portrety mężczyzn w różnych strojach z epoki (nawet mężczyzny w turbanie).

Malatury te, zajmujące powierzchnie ponad 120 metrów kwadratowych uchodzą za najwartościowszy element odrestaurowanego obiektu. Są tu i inne elementy z dawnego zamku, jak choćby fragment szesnastowiecznej drewnianej podłogi.

Harmonizują z nimi znacznie późniejsze meble i inne elementy wyposażenia sal, wynalezione przez właścicieli i sprowadzone do zamku. Meble pochodzą z różnych epok. Wiele z nich wymaga odświeżenia, jak np. dziewiętnastowieczny kredens z rzeźbami, obecnie pokryty warstwami białej olejnej farby. Po jej zdjęciu drewno zostanie zawoskowane i mebel odzyska dawny wygląd, podobnie jak stało się ze starą szafą pochodzącą z jakiegoś kościoła.

 

Urządzenie sal, choć zawiera najróżniejsze elementy, ma swój urok. Ten pozorny galimatias mebli pałacowych i mających bardziej plebejskie pochodzenie tworzy harmonijną całość. Każdego zachwyca stary, drewniany konik na biegunach, nikt nie przejdzie obojętnie obok wielkiego, dwuręcznego miecza o długości przekraczającej wysokość dorosłego mężczyzny. – To replika – mówi pani Liliana, pozwalając zdjąć ze stojaka broń i sfotografować się z nią. Innym tajemniczym przedmiotem jest wyeksponowana w sieni czaszka, znaleziona w zamkowej fosie. Nikt nie wie, do jakiego zwierzęcia należała.

Zwracamy uwagę na różne łoża ustawione w komnatach. Na każdym można przysiąść, a nawet, jak się dowiadujemy, spędzić noc, bo sale bywają wynajmowane na różne imprezy. Nie jest to jednak całkiem bezpieczne.

Duchy na zamku

– Pewnego razu para, która nocowała tu po weselu, obudziła mnie w środku nocy. Młodzi powiedzieli, że już chcą wracać. Wyglądali na wystraszonych. Nie pytałam dlaczego, bo wiem, że w zamku dzieją się różne dziwne rzeczy – opowiada pani Liliana. – Na przykład z krzesła stojącego przy tym biurku „ktoś” zepchnął dziewczynę. Wystraszyła się tak, że przez jakiś czas nie mogła wykrztusić nawet słowa. Wielokrotnie chodząc po salach zauważamy jakieś cienie. A kiedyś mój pies ze zjeżoną sierścią warczał na pustą ścianę. Teraz za żadne skarby nie chce wejść na piętro zamku.

Słuchaliśmy tych opowieści ze zrozumieniem, bo przecież każdy szanujący się zamek ma swojego ducha. Skąd zjawy na zamku w Morągu? Jedną może być ponoć duch wspomnianego już wielkiego mistrza krzyżackiego Heinricha Reuss von Plauena, który tu dokonał żywota. A może straszy bezgłowe widmo Barbary Schwann?

Pani Liliana opowiedziała nam historię, która wydarzyła się w Morągu w 1749 roku. Okrutnie torturowano wówczas, a potem stracono 14-letnią Barbarę, która udusiła i zakopała własne niemowlę. Podczas publicznej egzekucji dziewczynie ścięto głowę, nadziano ją na pikę i umieszczono na murach miejskich jako przestrogę dla dzieciobójczyń. Matka Barbary była służącą w zamku, a więc i dziewczyna pewnie w nim bywała. Nie wiadomo zaś, kto był ojcem dziecka.

Kilka innych historii o duchach pojawiających się w Morągu znalazłam, szukając w internecie dodatkowych informacji dotyczących zamku. Nas jednak nic nie nastraszyło, może dlatego, że byliśmy tam w środku dnia. Przed bramą znajduje się jednak znak „Uwaga na duchy”, a żądni mocnych wrażeń mogą umówić się na nocne zwiedzanie zamku.

Anna Borsukiewicz

Morąg – miasto, województwo warmińsko-mazurskie, powiat ostródzki, siedziba gminy miejsko -wiejskiej

GPS – N: 53°54’57”  E: 19°55’40”

Warto obejrzeć

Podczas pobytu w Morągu warto również zwrócić uwagę na:

  • Sąsiadujące z zamkiem Rozlewisko Morąskie z ostoją ptactwa wodnego. Gniazduje tu ponad 150 gatunków ptaków, z których osiemnaście znajduje się na liście „polskiej czerwonej księgi zwierząt”.
  • Gotycki kościół z początku XIV w. z barokowym ołtarzem oraz ogromnym drewnianym krucyfiksem z końca XIV w. i wspaniałymi XVIII-wiecznymi organami, zbudowanymi przez znakomitego miejscowego mistrza Matthiasa Obucha w 1705 roku. i barokowymi, rzeźbionymi ołtarzami. W kościele znajdują się także epitafia rodziny Dohnów. Obok kościoła stoi pomnik najsłynniejszego morążanina Johanna Gottfrieda Herdera (1744-1803), niemieckiego filozofa i pisarza okresu oświecenia, który spędził w tym mieście pierwszych 18 lat życia. Do 1945 r. stał tu rodzinny dom filozofa.
  • Dawny ratusz, gmach z końca XV w. odbudowany po drugiej wojnie światowej. W ratuszu rozgrywała się akcja powieści „Pan Samochodzik i niewidzialni” Zbigniewa Nienackiego (który zmarł w 1994 r. w Morągu). Przed ratuszem stoją dwie francuskie armaty, odlane w Liege w 1870 r. Wojsko pruskie zdobyło je podczas działań wojennych wywołanych przez Napoleona III.
  • Pałac Dohnów zbudowany w latach 1562-71, do którego rodzina przeprowadziła się ze starego krzyżackiego zamku. Pałac został odbudowany po wojnie, mieści się tam oddział Muzeum Warmii i Mazur, a w nim m.in. ekspozycja biograficzna Johanna Gottfrieda Herdera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *