„Autopodróże.pl wyprawy w przeszłość” należy potraktować z nutą wyobraźni. Wykorzystując prasę XIX i XX wieku oraz inne źródła, staramy się przybliżyć tamte lata poprzez wydarzenia związane z motoryzacją, turystyką, gospodarką. To wyprawy w naszą przeszłość oczami ludzi wtedy żyjących. Nie stronimy także od wydarzeń współczesnych, opisów historycznych powstałych obecnie czy ważnych jubileuszy. Wszystko jednak powinno mieć związek z historią.

U mistrza Bartłomieja i Wiedźmy Korzennej

Pachnie goździkami, imbirem, kardamonem i innymi przyprawami. Za chwilkę do mąki wlejemy miód i zagnieciemy ciasto, z którego powstaną prawdziwe toruńskie pierniki.

Muzeum Piernika w Toruniu to miejsce niezwykłe. Wchodząc na piętro zabytkowego spichrza przy ul. Rabiańskiej 9, przenosimy się w XVI wiek, do pomieszczeń starej piernikarni. Gości witają w niej przyodziani w starodawne stroje mistrz Bartłomiej i Wiedźma Korzenna. To pod ich opieką zgłębimy tajemnice powstawania słynnych toruńskich pierników.

Najpierw Wiedźma przynosi woreczki z korzennymi przyprawami. Wąchamy je, poznajemy ich wonie i kształty, uczymy się nazw. W moździerzu rozcieramy korzenie i ziarna na proszek. Mamy już przyprawę do piernika. Teraz przychodzi kolej na mąkę. Trzeba ją przesiać przez okrągłe sita, dodać zapachy i rozpuszczony miód, a potem staranie wyrobić na ciasto.

I tu pierwsze zaskoczenie – nie zrobimy z niego pierników. Ciasto zostanie odłożone. Będzie dojrzewać, a proces ten trwa dość długo – wyjaśnia mistrz Bartłomiej. Dostaniemy więc inne ciasto, zarobione przez naszych poprzedników, którzy jakiś czas temu odwiedzili Muzeum Piernika.

Kolej na wałkowanie ciasta i kształtowanie z niego pierników. Na stole leżą drewniane foremki, w których snycerską sztuką wycięto najróżniejsze wzory. Jest aniołek, serce, koń, serduszko, podkowa i oczywiście charakterystyczna toruńska „katarzynka”. Każdy musi wybrać swoją formę, ugnieść w niej ciasto, a potem drewnianym nożykiem odciąć jego nadmiary. Nasze pierniki, ułożone na blasze, trafiają do pieca. Musimy teraz odmówić pięćdziesiąt zdrowasiek i pierniczki gotowe. Będą pamiątkami z pobytu w muzeum.

A ponieważ, jak zaświadcza mistrz Bartłomiej, wszyscy goście spisali się dobrze i zgłębili tajniki toruńskiego piernikarstwa, każdy dostanie również „List wyuczony”, czyli świadectwo, „iż miarkuje co je imbir, a co cynamon” oraz, że potrafi „ciasto korzenne zagnieść”. Owe staropolskie listy wypisuje każdemu Wiedźma Korzenna.

Toruń od wieków jest piernikami słynny. Wypiekano je tu już w średniowieczu, ozdobnymi piernikami miasto obdarowywało władców, nie tylko polskich. Toruńskie pierniki wymieniano też wśród tego, co najlepsze w Rzeczypospolitej (obok „gdańskiej wódeczki, krakowskiej dzieweczki i warszawskiego trzewiczka”).

Żywe Muzeum Piernika, jedyna taka placówka w Europie, działa w Toruniu od kilku lat. Jest atrakcją nie tylko dla dzieci. Przy pieczeniu pierników równie dobrze bawią się dorośli. Dlatego muzeum wciąż rozszerza swój program. Proponuje pokazy snycerstwa – wycinania w drewnie piernikowych form, a nawet średniowieczne biesiady i zabawy. Za swą działalność muzeum uhonorowano już wieloma nagrodami, z których najbardziej prestiżową jest certyfikat „Najlepszy Produkt Turystyczny w Polsce” przyznawany przez Polską Organizację Turystyczną.

  • Tekst: Anna Borsukiewicz
  • Zdjęcia:  Jerzy Kozierkiewicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *