Kiedy w końcu lat dziewięćdziesiątych wsiadłem po raz pierwszy do Renault Kangoo w wersji osobowej, miałem wrażenie jazdy autem dostawczym dostosowanym do przedwozu pasażerów. Może z tą opinią nie zgodzi się producent, lecz takie były moje odczucia. Później jeździłem kolejnymi generacjami „Kangura” – coraz lepszymi, aż ostatnio zasiadłem za kierownicą Renault Kangoo 1.5 dCi Extrem.
Kangoo przeszedł w ubiegłym roku face lifting. Choć linia nadwozia auta pozostała bez większych zmian, stał się ładniejszy, bardziej zaokrąglony. Nie należy jednak zapominać o korzeniach, czyli funkcjonalności samochodu. Wszak jest to pojazd użytkowy, gdzie moda jest raczej na drugim planie. Zmiany najbardziej widoczne z zewnątrz po face liftingu, to nowy kształt przednich i tylnych świateł, zderzaki z dużym wlotem powietrza, większe logo firmy. Wersja Extrime ma m.in. dodatkowo 15-calowe koła, polakierowane na szary kolor lusterka boczne, przeszklony dach (w trzech częściach).
Myślę, że dawno już nie pasuje przy kombivanach, określenie „wnętrze jak w aucie osobowym”. Jego stylistyka i wykonanie w praktyce niczym nie różni się od samochodu osobowego. A często jest lepiej, bo obszerniej i z większymi możliwościami aranżacji. Tak właśnie jest w Kangoo. Ma nowy kokpit, dobrze spasowane elementy, klimatyzację, komputer, system R-Link, dotykowy ekran, czyli jak inne „osobówki” Renaulta. I jest jeszcze ECO-Drining, uczący jeździć ekonomicznie.
Jak zawsze w Kangoo, w nowym siedzi się dość wysoko, z dobrą widocznością we wszystkich kierunkach. Fotel kierowcy ma spory zakres regulacji, co pozwoli chyba każdemu na znalezienie swojej ulubionej pozycji. Także z tyłu dla nikogo nie zabraknie miejsca. Tym bardziej, że do środka wchodzimy przez szeroko odsuwające się drzwi. Jednak największym atutem Kangoo jest bagażnik. Mając do dyspozycji 660 litrów pojemności, nie musimy ograniczać się pakowaniem.
To idealny pojazd rodzinny. Jest miejsce na bagaż, wózek czy rowerki. Ruchoma półka pozwala dodatkowo rozdzielić pakunki, ułożyć torby według swoich potrzeb. Natomiast jeśli samochodem podróżują dwie osoby, to po złożeniu oparć tylnej kanapy powiększamy część bagażową do 2866 litrów. Taką przestrzeń trudno już wypełnić i zmieści się w niej chyba wszystko, co przydatne jest do uprawiania turystyki.
Kangoo jeździ się bardzo dobrze. Dobra widoczność, duże lusterka boczne, precyzyjny układ kierowniczy. Choć moc 100-konnego silnika wysokoprężnego nie wydaje się duża, samochód sprawnie przyspiesza, jest cichy i elastyczny. Oczywiście trzeba pamiętać, że podróżujemy w sporym nadwoziu o kształcie pudełka (ładnego!), więc trochę inaczej przebiegają reakcje na podmuchy wiatru czy dużą liczbę zakrętów. Ale wszystko jest w jak najlepszym porządku i zdecydowanie lepiej, niż w poprzednich generacjach modelu. Zużycie paliwa na kilkusetkilometrowej trasie (trzy czwarte po szosach), ze średnim obciążeniem wyniosło według komputera pokładowego 5,8 litra na 100 km. Choć zawsze praktyczne zużycie różni się od danych fabrycznych, to ten wynik uważam za dobry.
Czy coś w Kangoo mi się nie podobało? Są to najczęściej drobiazgi, bo każdy kierowca ma swoje upodobania. Po pierwsze dotykowy ekran. Czytelny, ale schowany tak głęboko we wnęce, że w nawet na postoju trudno się do niego dostać. Oczywiście ustawienia można wykonywać także pokrętłem, ale to po co nowoczesność? Inną sprawą jest dzielony na 3 części dach szklany dach. Okienka przednie można uchylić, ale żadne z nich nie ma żaluzji. Przy intensywnym słońcu, pogarsza to komfort podróżowania. W przyszłości styliści powinni też zmienić położenie klamek w suwanych drzwiach – w ustawieniu poziomym niewygodnie się za nie ciągnie.
Od pierwszych wersji Renault Kangoo przeszło dużą ewolucję. Wersja osobowa nie ma teraz nic wspólnego z dostawczą. No, może pojemność wnętrza gdzieś nawiązuje do korzeni. Można ten samochód wykorzystywać zarówno w biznesie i domu, jak i tylko do celów prywatnych. Dla rodziny z racjonalnym podejściem do życia, nie goniącej za modą, będzie przydatnym i przyjaznym pojazdem. Wersja Extrem ma najbogatsze wyposażenie, występuje tylko ze wspomnianym silnikiem i kosztuje 81 650 tys. zł.
Tekst i zdjęcia: J. Kozierkiewicz
Wybrane dane techniczne
- Silnik: wysokoprężny
- Pojemność: 1461 ccm
- Moc maks./obr. na min.: 110 KM/4000
- Maks. moment obr.: 240 Nm/1750
- Napęd: przedni
- Hamulce: tarczowe/tarczowe
- Opony: 195/65 R15
- Prędkość maks.: 170 km/h
- Przyspieszenie od 0-100 km/h: 12,3 sek.
- Pojemność zbiornika paliwa: 50 l
- Pojemność bagażnika: 660/2866 l
- Ładowność (wg danych dow. rejestracyjnego): 474 kg
- Masa własna pojazdu: 1507 kg